powrót

16 listopada 2003 03:00

Janik nie chciał Kurczuk zaczął



4 kadencja, 52 posiedzenie, 3 dzień (10.07.2003)

24 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów o działaniach podejmowanych przez organy administracji rządowej w tzw. sprawie starachowickiej.

Prezes Rady Ministrów Leszek Miller:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

(...)

    Minister Krzysztof Janik poinformował mnie o toczącym się postępowaniu w sprawie przecieku, jakiego miał dopuścić się poseł Jagiełło, w niedzielę 22 czerwca. Podkreślił ściśle tajny charakter postępowania, wykluczający możliwość jego upublicznienia. Na moje pytanie, dotyczące ministra Sobotki jako ewentualnego źródła informacji dla posła Jagiełły, otrzymałem odpowiedź, że taka możliwość jest wykluczona. Dwa dni później minister Kurczuk potwierdził, na moje pytanie, fakt prowadzenia śledztwa zgodnie ze wszystkimi procedurami. Podkreślił także ściśle tajny charakter postępowania. Ani jeden, ani drugi minister nie przekazali mi żadnych szczegółów prowadzonego postępowania z uwagi na jego charakter.

Ani jeden, ani drugi minister nie przekazali mi żadnych szczegółów prowadzonego postępowania z uwagi na jego charakter. Rzecz jasna, ingerencja premiera, siłą rzeczy czynnika politycznego, w taką sprawę byłaby niedopuszczalna; musiałaby oznaczać złamanie obowiązujących procedur.

Interes postępowania policyjnego, prokuratorskiego, procedury karnej musi być w takim wypadku, jak zresztą i we wszystkich innych podobnych, ważniejszy niż każdy inny interes, także interes polityczny.




Mój komentarz

Fragment (o nim za chwilę) poprzedza i sugeruje poprawność wniosku o wprowadzeniu specjalnych uprawnień dla policji i prokuratury.


Fragment wypowiedzi Millera:

'Podkreślił ściśle tajny charakter postępowania, wykluczający możliwość jego upublicznienia. Na moje pytanie, dotyczące ministra Sobotki jako ewentualnego źródła informacji dla posła Jagiełły, otrzymałem odpowiedź, że taka możliwość jest wykluczona. Dwa dni później minister Kurczuk potwierdził, na moje pytanie, fakt prowadzenia śledztwa zgodnie ze wszystkimi procedurami. Podkreślił także ściśle tajny charakter postępowania'.



We fragmencie mamy najpierw odrzucenie myśli o podejrzenia Sobotki. Po dwóch dniach mamy potwierdzenie o rozpoczętym procesie, zgodnie z procedurami. Wszytkie elementy są ważne.

Dwa dni pokazują upływ czasu, prokuratura sama podejmuje działania, Miller stał z boku. Prokuratura podejmuje działania zgodnie z procedurami – jest więc porządna, choć Miller jej nie pilnował. Czyli policja i prokuratura działają niezawodnie, trzeba im ufać i pozwolić im na działanie, i stać przy tym z boku.

Coś musi tkwić w tej opowieści takiego, co powoduje wyciągnięcie tego błędnego przecież wniosku. Jest jeszcze ukryte przez Millera pytanie, którego treści nie znamy.

Odpowiedź twierdząca na pytanie (nieznane) brzmi 'śledztwo rozpoczęte' (to Kurczuk) . Pytanie było więc o śledztwo. Janik na to samo pytanie o rozpoczęcie śledztwa odpowiedział 'taka możliwość jest wykluczona' ( Janik nie ma mocy wstrzymać zapoczątkowania śledztwa, bo inicjuje je prokurator). I rzeczywiście, Janik jak się okazało takiej mocy wstrzymującej nie miał, bo Kurczuk śledztwo zaczął ( tak jest to pokazane, jakby byli od siebie niezależni ). Drążenie tematu tylko potwierdza błędny wniosek. Janik nie chciał Kurczuk zaczął. Można ich zostawić samych, będą działać niezawodnie.

Rozwiązanie zagadki nie przeczy więc obserwacji, że prokuratura rozpoczęła coś, do czego była zobowiązana. To oczywiście wynika ze szczupłości obserwacji. Decyzja Kurczuka jak pamiętamy długo dojrzewała i była wynikiem licznych nacisków opinii publicznej.

A jednak

A jednak coś tu zostało powiedziane więcej niż zostało zamierzone. Widzimy ministra polskiego rządu, który na pytanie o śledztwo w sprawie wiceministra odpowiada: 'Taka możliwość jest wykluczona'.

Znamy dzisiaj okoliczności całej sprawy, jest po fakcie, Sobotka odszedł. Ostrość wypowiedzi Janika, jego determinacja znajdująca odbicie w tonie wypowiedzi oko w oko z Millerem, to wszystko uwidacznia, że mamy doczynienia z człowiekiem, który zaciekle broni układu bez względu na działania przestępcze.

Dalej - widzimy, że Millerowi to nie przeszkadza, czeka sobie dwa dni. Dalej - Miller postanawia przekuć tą sytuację w pokaz sprawności policji i prokuratury , opowiadając tę opowiastkę posłom w Sejmie . Dalej - postanawia zrobić z tego podstawę do wyciągnięcia fałszywego wniosku o wolności i konieczności odstąpienia od kontroli policji i prokuratury.

Wielka była pokusa opowiedzenia tej przymusowej sytuacji i przekucia jej w sugestię końcowego fałszywego wniosku. Była tak wielka, że przesłoniła poprawnosć widzenia faktów. Zza zasłony pułapki wychynęła postać Janika. (patrz podobne mimowolne ujawnienie faktów -Tomasz Nałęcz Tymi )

Prawa złamane tu przez L.Millera

Pr5/Av3 Nie ma wolności człowiek postępować z drugim tak, że przedstawia mu przeszłość tak, by doprowadzić go do wyciągnięcia fałszywych wniosków na temat przyszłości





powrót